Rowerem dookoła zapory Klimkówka
WOKÓŁ PRZEŁOMU ROPY W PIENINACH GORLICKICH
Zacznijmy od pozornie łatwej zagadki:
Pieniny + przełom = ???
Zdecydowana większość z nas w miejsce znaków zapytania wstawi Pienińskim Przełom Dunajca i będzie to dobre, lecz nie jedyne rozwiązanie tej łamigłówki…
W Beskidzie Niskim, rzeka Ropa również przełamuje się przez Pieniny. Są to tzw. Pieniny Gorlickie – niewysokie, lecz bardzo urokliwe szczyty Rusztowych Gór Hańczowskich, które otaczają sztuczne Jezioro Klimkówka.
Klimkówka – jezioro, zapora i zatopiona wieś
Miejsce, w którym Ropa przebija się pomiędzy grzbietami Ubocza (623 m n.p.m.) i Kiczery Zdżar (609 m n.p.m.) jest bardzo malownicze. Kiedyś wiodła tamtędy droga z Nowego Sącza, przez Uście Gorlickie do uzdrowiska Wysowa. W latach sześćdziesiątych XX w. zapadła decyzja o budowie zapory oraz utworzeniu sztucznego zbiornika na rzece Ropie. Miał on zapewniać odpowiednią ilość wody pitnej i przemysłowej w Gorlicach i Jaśle oraz regulować wysokość kulminacji powodziowych. W najwęższym miejscu przełomu, na 55 kilometrze biegu rzeki, rozpoczęto budowę wysokiej na 33 m i szerokiej na 210m tamy.
Spiętrzone wody Ropy, w roku 1994, zalały starą drogę, a wraz z nią, liczącą sobie pięć wieków, wieś Klimkówkę. Od niej właśnie wzięła nazwę i zapora i sztuczny zbiornik wodny. Ocalały tylko dwa przysiółki dawnej Klimkówki – Pniaki i Flasza, położone wysoko na lewym brzegu Ropy.
Wokół zapory Klimkówka
Ćwierć wieku po napełnieniu zbiornika, zapora oraz zalew na dobre wrosły w krajobraz Pienin Gorlickich. Mieszkańcy Gorlic, Jasła, a nawet Nowego Sącza chętnie zjeżdżają tu „nad wodę” w upalne dni. Okolica oferuje jednak znacznie więcej możliwości niż tylko plażowanie czy uprawianie sportów wodnych. To tereny dawnej Łemkowszczyzny, pełne niezwykłych, choć trudnych historii. By lepiej je poznać, pewnego letniego dnia, wsiedliśmy na rowery i zatoczyliśmy krótką, ale pełną atrakcji pętelkę wokół zapory.
Z pierwszą częścią trasy, poniżej zapory, poradzi sobie każdy. Nie jest długa, brak tu trudności i przewyższeń.
Zatoczenie pełnej pętli i dotarcie w okolicę korony zapory wymaga już niewielkiego podjazdu ( 2 km, ↑100 m) nową szosą prowadzącą do Wysowej przez zbocza Flaszy (663 m n.p.m.), Suchej Homoli (708 m n.p.m.) i Homoli (712 m n.p.m.).
Ci, którzy nie gustują w premiach górskich, mogą poprzestać na mniejszej pętelce 🙂 .
Elektrownia i kamieniołom u stóp zapory Klimkówka
Małą pętlę można zacząć w dowolnym punkcie, ale tym, którzy potrzebują parkingu, najwygodniej będzie rozpocząć od zapory w Łosiu. Można tam dojechać, wspomnianą już wcześniej, starą drogą do Uścia Gorlickiego, która dzisiaj kończy się pod betonowo-trawiastą ścianą tamy.
Trzeba przyznać, że oglądana z dołu zapora robi wrażenie.
Z tego miejsca szczególnie spektakularnie wygląda moment upustu wody z położnego powyżej zbiornika. Trzeba jednak mieć trochę szczęścia, aby na niego trafić.
U stóp zapory zlokalizowane są także budynki niewielkiej elektrowni szczytowej (1,1 MW). Czasami Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Rzeszowie organizuje zwiedzanie elektrowni. Ale by trafić na taką okazję, trzeba być już w czepku urodzonym 😉
Jadąc spod zapory w kierunku wsi Łosie, po lewej stronie mijamy stary kamieniołom piaskowca muskowitowego.
Warto tu na chwilę przystanąć, by zobaczyć ciekawe odsłonięcie fliszu karpackiego. Podejrzewam, że znajdą się również chętni na wspinaczkę po wielkich piaskowcowych blokach 😉 . Bardziej dociekliwi mogą zagłębić się w las przy drodze, by poszukać schronu strzałowego. Jeszcze pamiętam jak buszowaliśmy po nim w dzieciństwie… A tym, którym mało geologicznych wrażeń, proponuję podejście do Jaskini nad Kamieniołomem, znajdującej się w zboczach Kiczery Zdżaru (krótki opis dojścia do jaskini znajdziecie tu).
My zostawiliśmy sobie ten spacer na inną okazję, ponieważ za bardzo kusiła nas perspektywa pobrodzenia po lodowatej, wypływającej z dna zalewu wodzie.
Zagroda maziarska i cerkiew w Łosiu
Gdy wreszcie dotarliśmy do Łosia skierowaliśmy się do mini skansenu – Zagroda Maziarska. To miejsce naprawdę warto odwiedzić. Poznacie tam historię Łosia – „arystokratycznej”, łemkowskiej wsi. Jej przedsiębiorczy mieszkańcy zajmowali się wytwarzaniem i dystrybucją dziegciu, różnego rodzaju smarów oraz produktów ropopochodnych. Ze swoimi towarami docierali w odległe zakątki Europy i zwozili do domu przeróżne nowinki „ze świata”. Dzięki obyciu maziarzy i przy udziale niemałych, uzyskanych z handlu mazią funduszy, w miejscu ubogich chyży wyrastały w Łosiu wille. Naszą bardziej rozbudowaną relację z Zagrody Maziarskiej znajdziecie tu.
Zagroda sąsiaduje z dziewiętnastowieczną cerkwią w stylu zachodniołemkowskim. Mamy tu więc drewnianą, trójdzielną świątynię, złożoną z babińca, nawy i skierowanego ku wschodowi prezbiterium. Każda z tych części zbudowana jest na planie czworoboku i niezależnie przykryta namiotowym dachem z charakterystyczną „banią”. Czworoboczna wieża nad babińcem dodatkowo zwieńczona jest izbicą – prostopadłościenną „skrzynką” poniżej „bani”, wystającą poza obrys ścian wieży. Poszczególne dachy są różnej wysokości i piętrzą się od wschodu ku zachodowi.
Cerkiew Narodzenia Najświętszej Marii Panny przez długi czas była jedyną świątynią we wsi. Koegzystowali w niej pokojowo wierni zarówno obrządku rzymskiego jak i greckiego. Bardzo chciałam wejść do wnętrza cerkwi i skonfrontować jego wygląd z moimi wspomnieniami z czasów, gdy uczestniczyłam tam w nabożeństwach podczas wakacyjnych pobytów u dziadków.
Niestety, gdy podjechaliśmy pod cerkiew okazało się, że tego dnia zwiedzania akurat nie ma.
Swiatyłyszcze z dna jeziora
Spod cerkwi przejechaliśmy pomiędzy klimatyczną drewnianą zabudową tzw. „starego Łosia” w kierunku nowego cmentarza, by przyglądnąć się bliżej stojącej tam gontowej kapliczce.
To prezbiterium (swiatyłyszcze) osiemnastowiecznej drewnianej cerkwi, która stała kiedyś na zalanych obecnie terenach wsi Klimkówka.
Cerkiew ta została w większości rozebrana, po tym, gdy na początku XX w. mieszkańcy Klimkówki wznieśli okazałą, murowaną świątynię. Ocalało tylko prezbiterium, które pełniło rolę kaplicy cmentarnej. Przed napełnieniem wodą Zalewu Klimkowskiego kaplicę oraz część ekshumowanych grobów przeniesiono na nowy cmentarz w Łosiu.
Powrót pod zaporę Klimkówka
Spod cmentarza zjechaliśmy do drogi prowadzącej z Łosia do wsi Ropa. Dojechaliśmy nią do skrzyżowania, ze wzmiankowaną już wcześniej, nową drogą wiodącą do Uścia Gorlickiego i Wysowej. W tym miejscu trzeba podjąć decyzję. Albo domykamy małą pętelkę i wracamy pod zaporę. Albo decydujemy się na dużą pętlę, tę z podjazdem w okolice korony zapory.
By domknąć małą pętelkę najlepiej pojechać lokalną drogą biegnącą drugim brzegiem Ropy.
To bardzo przyjemna trasa pośród pól, z widokiem na Pieniny Gorlickie. Po przejechaniu przez charakterystyczny „rurowy” mostek powrócimy w okolice cerkwi, a stamtąd pod zaporę.
Cerkiew w Klimkówce
Jeśli jednak zdecydujemy się wyjechać na przełęcz, natrafimy na kolejny zabytek z terenu dawnej Klimkówki, ocalony przed zniknięciem pod taflą Jeziora Klimkowskiego.
To fragment, wspomnianej już wcześniej murowanej cerkwi. Tej, która zastąpiła starą, drewnianą cerkiewkę z gontowym swiatyłyszczem. Biały kościółek stojący dziś nad zalewem nie jest w pełni oryginalnym, przeniesionym z zalanych terenów budynkiem. Nawiązuje jednak kształtem, choć w dosyć odległy spód, do klimkowskiej cerkwi Zaśnięcia Bogurodzicy. Do jego budowy użyto materiały odzyskane po wysadzeniu cerkwi, gdy niwelowany był teren pod przyszły zalew. Przykryto go zdemontowanymi z tejże cerkwi kopułami (oryginalnie było ich pięć). Stamtąd pochodzi także znajdujący się we wnętrzu, rzymskokatolickiego dziś kościoła, ikonostas.
Tam, gdzie kręcił Hoffman
Spod kościółka koniecznie trzeba zjechać w kierunku korony zapory. Sama korona, na skutek dokonanych tam aktach wandalizmu, jest zazwyczaj zamknięta. Czasami można jednak trafić na otwartą bramę 😉 .
Nawet jeśli się nam nie poszczęści, warto tam podjechać ze względu na wspaniały widok na jezioro, jaki rozciąga się z drogi.
Przy okazji zobaczymy także miejsce, skąd kręcone były sceny przeprawy przez Dniepr w filmie „Ogniem i mieczem”.
Nie tylko zalew miał swoje pięć minut w historii polskiej kinematografii. Na kadry w serialu „Znaki szczególne” załapała się również budowa zapory.
Z tego miejsca najlepiej byłoby przedostać się do punktu startu schodami prowadzącymi z korony zapory do budynków elektrowni. Ta droga jest już jednak od dawna niedostępna. Minęły już czasy, gdy z kuzynostwem tachaliśmy po tych schodach nasze poczciwe Wigry 3, by uniknąć mozolnego podjazdu na przełęcz…
Nie pozostaje zatem nic innego, jak dotrzeć z powrotem pod biały kościółek, zjechać z góry i skręcając w drogę wzdłuż Ropy dojechać do miejsca, w którym zostawiliśmy samochód.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Dojazd i parking
By dotrzeć do wsi Łosie, pod zaporę Klimkówka, należy w miejscowości Ropa skręcić z DK 28 w drogę prowadzącą na przejście graniczne w Koniecznej oraz do Wysowej-Zdrój. Zjazd jest oznaczony tablicą informacyjną.
Po przejechaniu przez Ropę, na rozjeździe, wybieramy drogę na Łosie i Bielankę (jest drogowskaz). Jedziemy do samego końca drogi w Łosiu, nie skręcamy na Bielankę. Za mostem na Ropie, na szerokim poboczu można zostawić samochód.
Opłaty i wstępy
Wstęp na zaporę i do elektrowni odbywa się tyko w ramach specjalnych akcji.
Godziny otwarcia Zagrody Maziarskiej oraz opłaty za bilety wstępu i oprowadzanie można znaleźć tu.
W sezonie letnim jest możliwość zwiedzania cerkwi w Łosiu w ramach programu Drewniana Małopolska. Szczegóły można znaleźć tu.
Nie udało nam się dotrzeć do informacji na temat możliwości wejścia do kaplicy (dawnego prezbiterium) na cmentarzu w Łosiu.
Do kościółka p.w. Serca Jezusowego w Klimkówce można wejść po nabożeństwach.
Inne
W okolicach zapory poprowadzono ścieżkę przyrodniczą „Pieniny Gorlickie”. Więcej informacji o ścieżce (i nie tylko) można znaleźć w tej publikacji.
2 Replies to “Rowerem dookoła zapory Klimkówka”
Tak prowadzi ścieżka rowerowa , ale te zdjęcia to z okolicznych miejscowości , bo zalew zdycha czyli wypuszczają wodę do spodu. Pozostawiając bagienko. Każdy turysta , który np. wziął domek w „Czarnym domku” nie wie co ma z sobą zrobić przychodzi na dół do bagienka i opowiada jak jego córka wchodzą do wody nie mogła nogi wyciągnąć – atrakcja – może kiedyś będziemy szukać takich wspaniałości.
Wpis powstał w 2020 r., kiedy nie było jeszcze ścieżki rowerowej nad jeziorem. Opisana tu trasa prowadzi lokalnymi drogami przez tereny wsi Łosie i Klimkówka. Łosie leży u stóp zapory, zaś Klimkówka powyżej. Stamtąd pochodzą wszystkie zamieszczone w poście zdjęcia.
Jeśli zaś chodzi o poziom wody, to jest on zmienny, jak we wszystkich zbiornikach retencyjnych.
By podczas kąpieli uniknąć mało przyjemnego mulistego dna, schodzimy do wody na kąpielisku Słoneczna Przystań po starej asfaltowej drodze, która prowadziła do zalanej obecnie wsi.