Jak Lackowa to i Bieliczna
PO ŁEMKOWSKICH BEZDROŻACH
Do tej pory Lackową znaliśmy tylko z utworu Pejzaże harasymowiczowskie Wolnej Grupy Bukowina oraz z piosenki zatytułowanej Nad Bieliczną autorstwa Krzysztofa Kleszcza. Bezpośrednią relację z najwyższą górą polskiej części Beskidu Niskiego nawiązaliśmy dopiero przy okazji zdobywania Korony Gór Polski. I musimy przyznać, że Lakowa przy bliższym poznaniu bardzo zyskuje. Z pozornie nietrakcyjnego, zalesionego i pozbawionego widoków szczytu (jak początkowo myśleliśmy), przeobraziła się w ową „skrzydlącą się” bramę do zagubionej pośród łąk i lasów Bielicznej – „zanurzonego w cerkwi baniach” , zapomnianego świata.
I jak tu nie zgodzić się z Wojtkiem Bellonem?
„Pejzaże harasymowiczowskie”
Kiedy wstałem w przedświcie a Synaj
Prawdę głosił przez trąby wiatru
Zesmreczyły się chmury igliwiem
Bure świerki o góry wsparte
I na niebie byłem ja jeden
Plotąc pieśni w warkocze bukowe
I schodziłem na ziemię za kwestą
Przez skrzydlącą się bramę Lackowej
I był Beskid i były słowa
Zanurzone po pępki w cerkwi Baniach rozłożyście złotych
Smagających się z wiatrem do krwi
W. Bellon
Lackowa z Izb
Na Lackową wybraliśmy się z Izb, chcą zmierzyć się ze słynnym na cały internet zachodnim podejściem, zwanym również obrazowo Ścianą Płaczu. Zaparkowaliśmy na końcu wsi, w miejscu gdzie asfalt przechodzi w polną drogę. Tam na skrzyżowaniu w kształcie litery Y odbiliśmy w lewo, w dróżkę prowadzącą na Przełęcz Beskid nad Izbami. Nie wiedzie tamtędy żaden szlak, ale nie sposób się zgubić.
Droga początkowo prowadziła pośród rozległych, wręcz westernowych, pastwisk ośrodka Końska Dolina, by wkrótce dołączyć do biegnącego polsko-słowacką granicą, czerwonego szlaku PTTK na Lackową,
Beskidzka Ściana Płaczu
Czerwony szlak początkowo niewinnie kluczył miedzy drzewami, ale wkrótce doszliśmy do jednego z najstromszych beskidzkich podejść.
I… nie było wcale źle.
Ten fragment trasy jest rzeczywiście stromy, ale stosunkowo krótki – jak podają przewodniki, to 240 metrów przewyższenia na odcinku 260 metrów. Każdy pokonywał go, jak mu było wygodnie; jedni krótkimi zakosami, inni od drzewa do drzewa, a jeszcze inni „na żywca” pod górę.
Na naszą korzyść działała pogoda – było sucho i nie ślizgaliśmy się.
Gdy, nie uroniwszy ani jednej łzy (!), pokonaliśmy słynną ścianę, dalsza wędrówka na szczyt Lackowej była już spacerem po łagodnym, górskim grzbiecie.
Lackowa nie tonie w chmurach!
Szczyt Lackowej (997 m n.p.m.), na przekór słowom piosenki K. Kleszcza, wcale nie tonął w chmurach. Ale to nas zupełnie nie martwiło :). Był za to, co nie zdarza się często w Beskidzie Niskim, mocno zatłoczony. Akurat odpoczywała na nim dosyć liczna grupa pod opieką przewodnika.
Odczekaliśmy zatem chwilę, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia oraz podstemplować nasze książeczki GOT oraz książeczki Korony Gór Polski.
Walory edukacyjne wycieczki na Lackową
Przy okazji zauważyliśmy, że podawana przez Słowaków wysokość szczytu jest mniejsza o 1 metr w stosunku do tej, która widnieje na polskiej tabliczce.
Różnica nie jest wielka, ale gdyby słowacka wysokość figurowała na polskich mapach, nie dowcipkowano by, że Lackowa to Góra Policyjna. Biorąc pod uwagę fakt, że numer alarmowy 996 przypisany jest do Centrum Antyterrorystycznego, woleliśmy sobie nawet nie wyobrażać, jak można by wtedy Lackową żartobliwie nazywać….
Finalnie ta nieścisłość okazała się fajnym punktem wyjścia do bardzo edukacyjnej dyskusji o określaniu wysokości bezwzględnej szczytów, a w szczególności przyjmowaniu wyjściowego dla obliczeń poziomu morza. Roboczo założyliśmy (choć nadal nie wiemy, czy słusznie), że przy ustalaniu wysokości Lackowej Polacy korzystali ze wskazań pływomierza w Kronsztadt, zaś Słowacy oparli obliczenia na danych z mareografu w Trieście.
Lackowa na kartach historii
Przy okazji zdobywania Lackowej przypomnieliśmy sobie także kawałeczek przedrozbiorowej historii Polski. W Izbach, w czasie walk konfederatów barskich z wojskami rosyjskimi, rezydował Kazimierz Pułaski. A ze szczytu niezalesionej wtedy Lackowej nadawane były sygnały flagowe, za pomocą których porozumiewały się obozy konfederatów w Izbach i Blechnarce. Stąd Lackowa zwana bywa także Chorągiewką Pułaskiego.
Tu w Bielicznej już nie mieszka przecież nikt…
Na szczycie nie zabawiliśmy długo, ponieważ w drodze powrotnej chcieliśmy jeszcze zatrzymać się przy cerkwi w Bielicznej. Nie wiedzie tamtędy żaden znakowany szlak, ale na mapie widać leśne ścieżki, którymi można tam dotrzeć. My zdecydowaliśmy się pójść wzdłuż potoku Biała.
I był to bardzo dobry wybór! Ten off-roadowy odcinek był najlepszy z całej wycieczki. Wędrówka dziką doliną, pośród bobrowych żeremi i kilka przepraw przez potok pozwoliły nam rozsmakować się prawdziwym klimacie tych okolic. Kiedyś gwarnych i skromnie, lecz starannie, zagospodarowanych, teraz odludnych, cichych i zdziczałych.
„Nad Bieliczną„
A w Bielicznej trawa aż po pas
Nad Bieliczną Lackowa stoi w chmurach
Nad Bieliczną rosną lasy pełne malin i borówek
Nad Bieliczną płacze dobry Bóg
A w Bielicznej tylko cerkiew ukryta
W kępie drzew jak w zielonym kożuchu.
W środku krzyczą świętokradcze napisy na ścianach,
Poprzez sufit nieba sięga wzrok.
Tuż przy drodze czerwona poziomka
Śpi głęboko spokojna o życie
Bo niczyja nie zerwie jej ręka
Tu w Bielicznej już nie mieszka przecież nikt
K. Kleszcz
Cerkiew w Bielicznej
Gdy pośród bujnej zieleni zamajaczyła w oddali biała plama, domyśliliśmy się, że dotarliśmy na teren dawnej łemkowskiej wsi Bieliczna.
I rzeczywiście, wkrótce stanęliśmy przed nietypową dla tych okolic, bo murowaną, XVIII-sto wieczną, grekokatolicką cerkwią pw. św. Michała Archanioła.
Na szczęście wersy „w środku krzyczą świętokradcze napisy na ścianach, poprzez sufit nieba sięga wzrok” są już nieaktualne. Dzięki staraniom księdza Mieczysława Czekaja, proboszcza pobliskiej Banicy, w 1985 r. świątynia została odnowiona.
Obchodząc cerkiewkę dookoła nacisnęliśmy na ciężką, kutą klamkę. Ku naszemu zdziwieniu ustąpiła i weszliśmy do przedsionka, by przez kratę zobaczyć wnętrze kościoła.
Jest skromniutkie, bez ikonostasu. Nawa i prezbiterium nie są tak bogato zdobione jak w okolicznych, drewnianych cerkwiach. Tu, czas zrobił swoje. Z resztą ta grekokatolicka cerkiew była nieco zapomniana jeszcze na długo przed Akcją Wisła. W latach 30-tych XX w. mieszkańcy Bielicznej przyłączyli się do schizmy tylawskiej i przeszli na prawosławie. Wybudowali wtedy osobną, prawosławną cerkiew, która jednak do dziś nie przerwała.
Po obejrzeniu cerkiewki wspięliśmy się jeszcze na wzgórze ponad kościołem, by zobaczyć łemkowski cmentarz. Podobnie jak w innych wysiedlonych wioskach przetrwało tu tylko to, co z kamienia i metalu. Choć i one zostały nadszarpnięte zębem czasu…
Powrót do Izb
Po wizycie w Bielicznej, do Izb maszerowaliśmy w nieco nostalgicznym nastroju.
Z zadumy wyrwał mnie strzępek rozmowy prowadzonej przez dzieciaki.
– Dużo się tu kiedyś działo, a nie wygląda, no nie?
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Hmm, no kto by pomyślał, że wycieczki kształcą?
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Dojazd
Do Izb można dojechać od strony drogi krajowej nr 75 (odbicie na odcinku Mochnaczka Niżna – Tylicz) lub od strony drogi krajowej nr 28 (odbicie w Grybowie lub Ropie).
Parking
Na końcu „asfaltu” w Izbach. Bezpłatny.
Opłaty
Opłat brak.
Trasa
Izby – Przełęcz Beskid nad Izbami
Przełęcz Beskid nad Izbami – Lackowa – fragment czerwonego szlaku na Przełęcz Puławskiego, w stronę Ostrego Wierchu, do odbicia w stokówkę
stokówka – Bieliczna – Izby
Dojście do cerkwi w Bielicznej
Do cerkwi Bielicznej dojść można także, bez konieczności wpinania się na Lackową. Wystarczy tylko w Izbach podążyć za tym drogowskazem.