Dzikie Stoły – przemiła biesiada pod beskidzkim niebem
DZIKIE STOŁY CZYLI DZIKA ROZKOSZ DLA PODNIEBIENIA W DZIKICH OSTĘPACH
Czym są Dzikie Stoły?
Można by powiedzieć, że to cykliczna, plenerowa impreza z lokalnym jedzeniem, ale zdecydowanie nie odda to charakteru tego wydarzenia.
Dzikie Stoły to uczta dla podniebienia w rytmie slow food. Zaskakuje nieoczywistymi smakami, zaczerpniętymi z lokalnej kuchni Pogórzan i Łemków. Jest dzika jak okolica, w której się odbywa, serdeczna jak jej Gospodarze, nieoczywista i zaskakująca jak cały Beskid Niski.
Kto raz zasiądzie do Dzikich Stołów, ten prędko nie wstanie i na 100% będzie chciał na to wydarzenie wracać!
Kto rozstawia Dzikie Stoły?
Organizatorem Dzikich Stołów jest Towarzystwo z Beskidu Niskiego. Towarzystwo zrzesza dziesięciu Gospodarzy niskobeskidzkich agroturystyk. Nie da się ich nie lubić. Uśmiechnięci, pogadani. Bije od nich radość z goszczenia i karmienia turystów. Oprócz tego mają głowy pełne szalonych pomysłów. Najpierw poznaliśmy ich wirtualnie, gdy natrafiliśmy w sieci na Magazyn z Beskidu Niskiego. W realu spotkaliśmy się podczas dziesiątej edycji organizowanej przez nich imprezy kulinarnej.
Gdzie rozstawiane są Dzikie Stoły?
Dzikie Stoły rozstawiane są w malowniczych zakątkach Beskidu Niskiego. Stały już na łąkach w Izbach i w parku zdrojowym w Wysowej. Dziesiąta edycja odbyła się przy cerkwi w Bielicznej, znanej nam już z włóczęgi wokół Lackowej.
Emocje zaczęły się jeszcze zanim dotarliśmy na miejsce. Najpierw trzeba było przeprawić się kilka razy przez Białą, potem przeskakiwać przez błoto.
Drogowskazem był niesiony wiatrem dym ogniska, nad którym w kociołku dochodził smakowity eintopf.
Dzięki Stołom ożyła bezludna głusza, w której tylko cerkiew, trójramienne krzyże i zdziczałe drzewa owocowe pozwalają domyślać się toczącego się tu kiedyś życia.
Pod czym uginają się Dzikie Stoły?
Stoły uginały się pod przystawkami, zagryzkami, zupami, głównymi daniami i napojami. Jedzenie zdawało się nie kończyć. Mięsne, bezmięsne i wegańskie. Słodkie, słone, kwaśne, pikantne i umami. Nie zabrakło lokalnych potraw i dań, w których pierwsze skrzypce grały jadalne, dzikie roślinach.
Wyposażeni przez organizatorów w garnuszki i okazjonalne łyżki rozpoczęliśmy degustację od zup.
Tu najbardziej do gustu przypadły nam cukiniowa z pokrzywą z Nowicy 21 i łemkowska kysełycia (oryginalny przepis od Swystowego Sadu znajdziecie tu). Potem przyszedł czas na dania główne. Ogromnym powodzeniem cieszyły się ukraińskie czebureki i indyk z prażonymi szparagami.
No i jeszcze te dodatki; kiszone rzodkiewki, korzenna dynia. Niebo w gębie!
Na deser brakowało już miejsca, ale jako prawdziwy łasuch nie mogłam sobie odmówić… Ozdobiona bratkami rolada bezowa z truskawkami była bezkonkurencyjna!
Na szczęście wkrótce nadarzyła się okazja na spalenie nadmiaru kalorii. Rozbrzmiały pierwsze takty muzyki.
Co odważniejsi ruszyli w niespieszny tan, a pozostali mogli wziąć udział w zawodach sportowych i konkursie wiedzy o Beskidzie Niskim.
Nagrodami były domowe przetwory naszych Gospodarzy. Było o co powalczyć!
Więcej informacji o naszych włóczęgach po BESIDZIE NISKIM znajdziecie tu.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Dojazd
Informacje o miejscu imprezy, dojeździe oraz możliwości zaparkowania przekazywane są przez organizatorów na kilka dni przed wydarzeniem.
Opłaty
Wstęp na imprezę jest biletowany. Cena biletu na dziesiątą edycję wynosiła 190 zł.
Choć początkowo koszt imprezy wydawał nam się dosyć wysoki, finalnie zmieniliśmy zdanie. Na taką imprezę to wcale nie tak dużo .