Jettegrytene – norweską przygodę czas zacząć!
TROCHĘ O TYM, DLACZEGO LUBIĘ LODOWCE
Cóż, mam lekkiego fisia na punkcie pięknych widoków. Zazwyczaj nie poprzestaję na ich oglądaniu, lecz próbuję dociec, skąd taki, a nie inny, cud natury się wziął i jak powstał (hmm, w sumie to dopiero jest fiś…) Najczęściej okazuje się, że maczały w tym palce, a raczej czoła i jęzory, lodowce. Odkryte przez nas w tym roku Śnieżne Kotły to podobno cyrki (kary) lodowcowe. Nasz mazurski „dom” – Jeziorak jest polodowcowym jeziorem rynnowym, zaś Siklawa, którą zachwycaliśmy się w te wakacje, zawdzięcza swe istnienie ryglowi lodowcowemu. Nie inaczej jest z Jettegrytene – jedną z atrakcji przyrodniczych norweskiego Telemarku.
Jettegrytene czyli garnce lodowcowe
Jettegrytene po norwesku oznacza kotły lub garnki. Nie chodzi tu jednak o zastawę stołową, lecz o garnce lodowcowe – cylindryczne zagłębienia o zaokrąglonym dnie, które powstały w litej skale pod ciałem (a jakże!) lodowca. Jak? W lodzie powstawała dziura lub szczelina, przez którą spływała woda w kierunku dna lodowca. Spływała mniej więcej tak, jak woda uciekająca z wanny po wyciągnięciu korka – wirując i porywając napotkany po drodze materiał skalny. Te kamienne okruchy drążyły skały, wycierały je i szlifowały, aż powstały garnce, zwane także marmitami lub kotłami erozyjnym.
Kąpielisko Jettegrytene
Jettegrytene to także popularne w kąpielisko w okolicach wioski Eikhom, w norweskiej gminie Nissedal. Jest o tyle niezwykłe, że kąpieli zażywa się tam właśnie w kotłach erozyjnych. Nie zawsze tak było. Przez wieki marmity ukryte były pod wodami rzeki Fyresdalsåna. Na powierzchni pojawiły się dopiero podczas budowy elektrowni wodnej Dynjanfoss, gdy rzekę uregulowano i jej poziom znacznie się obniżył. Podobno w lecie, gdy poziom wody jest niski, Jettegrytene wygląda jak stworzony przez naturę park wodny. Marmitowe niecki basenowe połączone są wyżłobionymi i wygładzonymi przez nurt rzeczny rynnami, które tworzą coś w rodzaju zjeżdżalni. Aż żal, że byliśmy tu jesienią…
Jedziemy Jettegrytene!
Do Jettegrytene dotarliśmy podczas naszego tygodniowego pobytu u Agnieszki i Wiktora z Nordtrip. Naszym przewodnikiem była Agnieszka. By pokazać nam Jettegrytene zabrała nas na spacer wzdłuż rzeki – najpierw przez las,
a potem po olbrzymich skalnych pokrywach.
Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że tego dnia poziom wody w rzece jest wyjątkowo wysoki i większość marmitów skryła się pod wodą.
Troszkę nam było żal, ale smuteczek nie trwał długo. Malownicze, marmitowe oczka wodne, kaskady wodospadu Reinfoss, ciepłe jesienne słońce i dzika przyroda zrobiły swoje. Byliśmy zachwyceni. Żadnych tłumów, tylko norweski interior i my!
Ścieżki wśród koron drzew wymyślili Norwegowie?!
Do domu wracaliśmy zupełnie inną drogą. Skorzystaliśmy z nieczynnej już drewnianej konstrukcji do transportu drewna. Do złudzenia przypominała nam tak ostatnio modne ścieżki wśród koron drzew. Przeżycia podczas tej przechadzki były jednak bardziej ekstremalne niż na „klasycznej”, turystycznej ścieżce. Trochę dziur pod stopami, powalone wprost na kładkę drzewa, ubytki w poręczach, a do tego przełażenie przez siatkę. Tego spaceru nie zapomnimy szybko! Podobnie jak samego Jettegrytene.
Więcej informacji o naszych wycieczkach po Norwegii znajdziecie tu.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Wycieczka oraz cały nasz pobyt w Norwegii zorganizowane i zaplanowane były (doskonale!) przez Nordtrip.
One Reply to “Jettegrytene – norweską przygodę czas zacząć!”
Wspaniała przygoda.