Starorobociański, Kończysty, Trzydniowiański czyli trzy Wierchy za jednym zamachem
WŁÓCZĘGA Z JUNIOREM PO TATRACH ZACHODNICH
Już kilkakrotnie próbowaliśmy zdobyć najwyższy szczyt polskiej części Tatr Zachodnich. Jednak do tej pory Starorobociański zawsze nam się jakoś „wyślizgiwał”. Raz byliśmy tuż, tuż – na Siwej Przełęczy, ale rozsądek (Syna, nie mój !) kazał nam wtedy zawrócić i wycofać się przez Ornak. Tym razem, wreszcie wszystkie trzy Wierchy – Trzydniowiański, Kończysty i Starorobociański – okazały się łaskawe i pozwoliły nam stanąć na swych trawiasto-kamienistych szczytach. Warto było czekać na te chwile!
Którędy na Starorobociański Wierch?
Leżący w głównej grani Tatr, graniczny wierzchołek Starorobociańskiego Wierchu (2176 m n.p.m.) góruje nad trzema dolinami; Starorobociańską oraz leżącymi po słowackiej stronie Gaborową (Gáborova dolina) i Zadnią Raczkową (Račkov Zadok). Pomiędzy te dwie ostatnie wbija się niczym klin i stąd ponoć właśnie pochodzi jego słowacka nazwa – Klin.
Decydując się na podejście od strony polskiej mieliśmy do wyboru trasy startujące z Doliny Chochołowskiej lub Kościeliskiej. Postawiliśmy na zgrabną pętelkę z Chochołowskiej. Podchodziliśmy z Polany Trzydniówka przez Trzydniowiański (1758 m n.p.m.) i Kończysty Wierch (Končistá, 2002 m n.p.m.), a schodziliśmy Doliną Starorobociańską.
Rowerem przez Dolinę Chochołowską
By zaoszczędzić nieco energii, zdecydowaliśmy, że na Trzydniówkę, skąd startuje czerwony szlak na Trzydniowiański Wierch, dotrzemy rowerami. To rozwiązanie pozwoliło nam także uniknąć kilkugodzinnego marszu dnem doliny „wte i wewte”. Biorąc pod uwagę szacowany na ok. 7 godzin czas przemarszu „naszej” pętelki, miało to duże znaczenie.
Po raz pierwszy korzystaliśmy z jednej z sześciu, udostępnionych dla rowerów tras na terenie TPNu. Nieco zdziwiliśmy się, że Wspólnota Ośmiu Wsi z siedzibą w Witowie za wjazd własnym jednośladem do Doliny Chochołowskiej pobiera dodatkową opłatę w wysokości 8 zł. Przyjemność pokonania Chochołowskiej na dwóch kółkach oraz oszczędność czasu są jednak zdecydowanie warte tej ceny.
Trzydniowiański Wierch przez Krowieniec i Kulawiec
Na Polanie Trzydniówka odbiliśmy z chochołowskiego deptaka na, dobrze nam już znany z poprzednich wycieczek, czerwony szlak na Trzydniowiański Wierch. Tą bardzo widokową drogą, przez żleb Krowieniec i grzbiet Kulawca dotarliśmy na Trzydniowiański Wierch.
Szybko nie było – bo co chwila oglądaliśmy się przez ramię na Kominiarski Wierch (1829 m n.p.m.), albo zerkaliśmy w lewo wypatrując maciupeńkich ludzkich postaci na grani Ornaku. Raz za razem spoglądaliśmy także na cel naszej wycieczki – rysującą się daleko przed nami, piramidę Starorobociańskiego Wierchu. Przechodziła mi przez głowę wtedy myśl: Czy dzisiaj wreszcie nas puści? Nie dzieliłam się jednak tą refleksją z Kubą. Nie było sensu zarażać go czarnowidztwem.
Na szczycie zatrzymaliśmy się dłuższą chwilę, na drugie śniadanie. W końcu od wyjazdu z Karkowa minęło już ładnych kilka godzin.
Tłoku nie było i mieliśmy dużą swobodę w wyborze miejsca na nasze prywatne „śniadanie na trawie”. Traf chciał, że umościliśmy się vis-à-vis Wołowca (Volovec, 2063 m n.p.m.) i od razu rozmowa zeszła na temat jednej z naszych pierwszych tatrzańskich eskapad w te właśnie rejony. Wtedy wypalił nasz plan maksimum. Oby i dziś tak było.
Na najniższy tatrzański dwutysięcznik
Po odpoczynku na Trzydniowiańskim Wierchu zmieniliśmy szlak z czerwonego na zielony i wyruszyliśmy w stronę Kończystego Wierchu. Wyraźnie wydeptana ścieżka pewnie prowadziła nas przez Przełęcz pod Szyją, zboczem Czubika (1846 m n.p.m.) i Dudową Przełęczą aż na szczyt Kończystego.
Szło się bardzo przyjemnie czasem w trochę w górę, czasem trochę w dół, z bajecznymi widokami dookoła. Szczególnie do gustu przypadły nam majaczące na horyzoncie czubeczki Tatr Wysokich.
Ostrzejsze podejście czekało nas dopiero tuż przed szczytem Kończystego.
Przerwy na złapanie oddechu wykorzystywałam wtedy na uwiecznianie tatrzańskiej flory. Tu, o ile dobrze udało mi się zidentyfikować w atlasie, znana ze swych leczniczych właściwości arnika.
Z Kończytego na Starorobociański
Na Kończystym Wierchu zatrzymaliśmy się tylko na pamiątkowe zdjęcie.
Całkiem już bliska, majestatyczna piramida Starorobociańskiego Wierchu zdawała się przyciągać nas z coraz większa siłą. Zatem ponownie zmieniliśmy kolor szlaku z zielonego na czerwony i dreptaliśmy dalej. Do coraz rozleglejszych widoków doszła teraz kolejna ciekawostka – ciągnący się po lewej stronie ścieżki rów grzbietowy.
Przyznam szczerze, że nasze zainteresowanie rowem szybko minęło, gdyż show skradły, leżące u stóp Jarząbczego Wierchu (Hrubý vrch, 2137 m n.p.m.) i Raczkowej Czuby (Jakubina, 2194 m n.p.m.), Raczkowe Stawy (Račkove plesá).
Spoglądając ze Starorobociańskiej Przełęczy (Račkovo sedlo) na wyprowadzające na szczyt zakosy obstawialiśmy, że będzie ostro W ramach zbierania sił na tę ostatnią „prostą” obfotografowaliśmy się ze Stawami w każdej chyba możliwej konfiguracji 🙂 .
Zgodnie z naszymi przewidywaniami ostatnie metry dały nam trochę w kość.
Było po czym odpoczywać na szczycie!
– Dobra robota! – powiedziałam do Juniora, gdy już mogłam swobodnie złapać oddech.
– Raczej Stara Robota – odpowiedział z uśmieszkiem.
Coś w tym jest 🙂 . Starorobociański Wierch wziął swą nazwę do sięgającej jego podnóży Hali Stara Robota. Nazwa hali pochodzi zaś od istniejących tutaj niegdyś, jednych z najstarszych w polskich Tatrach, kopalni (bani) rud srebra, miedzi i żelaza zwanych „Starą Robotą”.
Gdy pogoda sprzyja (a było wyjątkowo przyjemnie; nie wiało, nie przypiekała, nie padło…), nigdy nie chce mi się schodzić ze szczytu. Ten moment musiał jednak w końcu nadejść.
Zejście przez Siwą Przełęcz do Doliny Starorobociańskiej
Schodziliśmy czerwonym szlakiem, w stronę Gaborowej Przełęczy (Gaborovo sedlo) i Siwego Zwornika. Może to wrażenie, ale zakosy od tej strony wydawały nam się bardziej strome. Z pewnością było także bardziej krucho pod stopami niż na podejściu od strony Kończystego.
Idąc w kierunku Siwego Zwornika szybko traciliśmy wysokość. Na Gaborowej Przełęczy (Gaborovo sedlo) odbiliśmy na zielony szlak i zeszliśmy z granicznej grani na stronę polską.
Wędrując Siwymi Turniami na Siwą Przełęcz łapaliśmy ostanie, panoramiczne widoki na Ornak i Czerwone Wierchy.
Między Tomanowym a Smreczyńskim Wierchem udało nam się chyba nawet wypatrzeć charakterystyczną sylwetkę Świnicy.
Na Siwej Przełęczy znowu zmieniliśmy kolor szlaku i za czarnymi znakami zeszliśmy do Doliny Starorobociańskiej.
Tu widoki choć nie aż tak rozległe, również były miłe oku.
Na chochołowski deptak wyszliśmy nieco poniżej punktu, w którym zostawiliśmy rowery. Wróciliśmy po nie i w rekordowym tempie dotarliśmy na parking na Siwej Polanie. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że był to koniec naszej wycieczki…
Wszystkie drogi prowadzą do… Czarnego Dunajca
Każda, absolutnie każda wycieczka w Tatry Zachodnie, w której bierze udział choć jeden mężczyzna z naszej rodziny, musi zakończyć się w Dzikim Byku w Czarnym Dunajcu.
I choć ja tego modelu żywieniowego nie popieram, tym razem również tradycji stało się zadość.
Więcej informacji o naszych wycieczkach w TATRY znajdziecie tu.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Dojazd
Zakopianką z Krakowa do Zakopanego i dalej drogą 958 przez Gronik, Nędzówkę i Kiry, na Siwą Polanę, znajdującą się przy wylocie Doliny Chochołowskiej.
Możliwy jest także dojazd od strony Chochołowa.
Parking
Na Siwej Polanie znajduje się kilka parkingów. Na ostatnim, tuż przy kasie Tatrzańskiego Parku Narodowego, cena całodziennego postoju to 15 PLN (czerwiec 2022 r.).
Opłaty
Wejście na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego jest płatne. Punkt poboru opłat za wstęp do TPN znajduje się u wylotu Doliny Chochołowskiej, na Siwej Polanie. Cennik dostępny jest tu. Dla rodzin posiadających ogólnopolską Kartę Dużej Rodziny wstęp gratis.
Wprowadzenie rowerów jest ekstra płatne – 8 PLN za rower (czerwiec 2022 r.).
Trasa
Polana Trzydniówka – Trzydniowiański Wierch
Trzydniowiański Wierch – Kończysty Wierch
Kończysty Wierch – Starorobociański Wierch – Siwy Zwornik
Siwy Zwornik – Siwa Przełęcz
Siwa Przełęcz – Starorobociańska Rówień – Polana Iwanówka – Starorobociańska Dolina
Starorobociańska Dolina – Polana Trzydniówka